poniedziałek, 10 listopada 2014

Guggenheim po raz pierwszy - ikona z Nowego Jorku

Wszyscy znamy Muzeum Guggenheima w Bilbao. Ta poszarpana, zimna, stalowa bryła autorstwa Franka Gehry'ego stała się nową ikoną zapomnianego (wtedy!) hiszpańskiego Bilbao. Od wielkiego sukcesu muzeum wiele osób mówi nawet o "efekcie Bilbao", w którym nowa architektoniczna wizytówka miasta staje się magnesem dla turysów i inwestorów. Obecnie o kolejną filię muzeum fundacji Salomona Guggenheima starają się fińskie Helsinki. W otwartym międzynarodowym konkursie na projekt muzeum wpłyneło, uwaga, 1715 prac!

Wszystko tak naprawdę zaczęło się w 1937 roku w Nowym Jorku, gdzie filantrop i kolekcjoner sztuki Salomon R. Guggenheim założył fundację mającą sprawować pieczę nad jego kolekcją sztuki współczesnej. Już dwa lata później, w 1939 roku, Guggenheim postanowił z własnych (oraz bogatych i wpływowych przyjaciół) środków wybudować muzeum sztuki współczesnej. Jako ktoś obracający się wśród nowojorskiej śmietanki towarzyskiej, Guggenheim potrzebował odpowiednej oprawy dla swojego muzeum. Przez wiele lat kolekcja Guggenheima mieściła się w jego posiadłościach i w wynajmowanych przestrzeniach, co jak można się domyślać, nie było odpowiednio prestiżowe dla takiego potentata jak Solomon Guggenheim. W 1943 roku, wraz z kuratorką swojej kolekcji, Francuzką Hillą von Rebay, postanowił napisać list do słynnego modernistycznego architekta Franka Lloyd Wrighta z prośbą o przygotowanie projektu siedziby jego muzeum. Frank Lloyd Wright przyjął to wyzwanie, a całość prac nad Muzeum Guggenheima zajęła mu... 15 lat!
Jednak efekt końcowy przeszedł najśmielsze oczekiwania, i już w momencie otwarcia, w 1959 roku Muzeum stało się nową ikoną Manhattanu.

Niestety, zarówno Solomon Guggenheim jak i Frank Lloyd Wright nie doczekali otwarcia ich najważniejszego dzieła. Guggenheim zmarł w 1949 roku, w wieku 88 lat. Prace nad muzeum kontynuowali jego spadkobiercy. Natomiast Frank Lloyd Wright zmarł parę miesięcy przed oddaniem budynku, w roku 1959. 

Tyle historii, o której w przypadku takiego arcydzieła jak to muzeum nie da się nie wspomnieć. Czas przejść do architektury.
Nowojorskie Muzeum Guggenheima położone jest w jednym z najbardziej prestiżowych miejsc na Manhattanie: tuż przy Central Parku, i przy najsłynniejszej alei w Wielkim Jabłku - Piątej Alei.



Odważna, przełamująca monotonię okolicznych kamienic (15-20 piętrowych!) bryła stanowi oryginalną dominantę  skrzyżowania Piątej Alei z 88. ulicą. 


Na powyższym zdjęciu widzimy oryginalną, cylindryczną bryłe muzeum wraz z dobudowaną później z tyłu wieżą. Zrobiono to na tyle delikatnie, iż moim zdaniem nie zaszkodziło to samej cudownej architekturze autorstwa Wrighta.


Jeśli chodzi o zdjęcia wnętrz, to... obowiązuje zakaz robienia takowych. Niestety, legalnie i bez specjalnych (płatnych!) pozwoleń zdjęcia możemy wykonać tylko na parterze atrium. Dlatego niestety tutaj musimy obejść się smakiem i jednym, jedynym zdjeciem atrium z poziomu kas. A wnętrza naprawdę robią wrażenie! Cylindryczne atrium, otoczone pomieszczeniami galerii do których wchodzi się długą, delikatnie unoszącą się spiralą. W tym miejscu należy wspomnieć, iż początkowo budynek Wrighta krytykowany był za niedostateczne doświetlenie przestrzeni wystawienniczych i przymusowe korzystanie ze światła sztucznego. Co ciekawe, ściany atrium (które równiez służy za galerię) nie są idealnie proste, a delikatnie wklęsłe co powoduje że płótna obrazów odstają od ściań. 

Podsumowując, budynek Muzeum Guggenheima jest obowiązkowym punktem do zaliczenia w Nowym Jorku dla każdego miłośnika architektury i sztuki. Nie wspomniałem nic o wystawach Muzeum, bo zdecydowanie nie starczyłoby mi tu miejsca (i wiedzy) do opisania wszystkich dzieł sztuki które tam możemy zobaczyć. Za to jakbym miał opisać jednym słowem sam budynek to przychodzi mi do głowy jedno słowo - perełka! I to w dodatku modernistyczna, lepiej już być nie może :)

Na koniec kilka impresji zdjęciowych tej fascynującej, spiralnej elewacji:






Wszystkie moje zdjęcia w dużych rozdzielczościach znajdziecie w albumie na flickr - Muzeum Guggenheima.

niedziela, 28 września 2014

Kostka po poznańsku

Rok 2014 jest wyjątkowy. 
Dawno nie było tak dobrego roku w polskiej architekturze. Poziom polskich realizacji podnosi się z roku na rok. Najbardziej cieszy to, że najciekawsze projekty tego roku są również realizowane z publicznych pieniędzy. Państwo, samorządy, czy inne podmioty publiczne budujące swoje nowe siedziby i oddziały wreszcie porzuciły szkaradną maskę post-modernizmu i postawiły na bezkompromisowość. 
Najlepszym tego przykładem jest otwarte w maju 2014 roku nowe muzeum w Poznaniu - "Brama Poznania" - skrywające się czasami pod nazwą ICHOT (Interaktywne Centrum Historii Ostrowa Tumskiego).

ICHOT położony jest w trochę zapomnianej części Poznania, na "Śródce", która powoli zmienia swoje oblicze, ale gdyby nie Brama Poznania to wątpię, czy jacykolwiek turyści poza miejskimi eksplorerami by tam zajrzeli. 
Nowe muzeum wizualnie złożone jest z dwóch części - prostego betonowego sześcianu oraz kładki nad Kanałem Ulgi łączącej ICHOT z pozostałościami fortu.




Najciekawszymi zabiegami na bryle ICHOTu są dwa proste elementy architektoniczne. Pierwszym z nich, widocznym już na pierwszy rzut oka, jest nawis nad nabrzeżem Warty Kanału Ulgi (wreszcie zagospodarowane nabrzeże w Poznaniu!):


Drugim elementem sprawiającym, że prosta betonowa kostka przyciąga na dłużej jest "kanion" rozcinający cały budynek (podobieństwo zamysłu do Muzeum Historii Żydów Polskich z Warszawy przypadkowe?) i wyprowadzający wzrok gości na historyczną Katedrę na Ostrowie Tumskim.


Zabieg z osią widokową na Katedrę jest naprawdę świetny, ale najlepszą rzeczą we wnętrzach ICHOTu są szklane pomosty między salami wystawowymi, które prowadzą właśnie przez wspomniany kanion.


Mała uwaga: na miejscu pań w sukienkach czy spódniczkach radziłbym szybko przemykać przez owe mostki ;-)

O salach wystawowych nie będę się rozpisywał, odpowiadają obecnym standardom współczesnego interaktywnego muzeum, ale samą Bramę Poznania warto odwiedzić jeszcze dla przyjemnego tarasu widokowego na dachu. Oby tylko był otwarty cały rok!


Kończąc, mam nadzieję że ICHOT ożywi tę okolicę, przyczyni się do rewitalizacji (budowy!) nabrzeży Warty i kanałów, a sam budynek stanie się współczesną, choć kontrowersyjną, wizytówką nowoczesnego Poznania. 
Oby tak dalej się budowało w Polsce!

Więcej zdjęć ICHOT Brama Poznania znajdzicie w moim albumie na flickrze: 
KLIK








czwartek, 11 września 2014

Beton na MAXXa, czyli najlepszy budynek na świecie?

Co jest ojczyzną betonu? Odpowiedź może być zaskakująca, ale jest nią... starożytny Rzym. To właśnie w wiecznym mieście dawni budowniczowie opanowali do perfekcji produkcję tego sztucznego kamienia, dzięki czemu do dziś możemy podziwiać takie budynki jak Panteon wzniesiony w II wieku n.e.

To tyle historii, czas przenieść się do XXI wieku, kiedy to możliwości technologicznie pozwalają nam tworzyć takie formy o jakich dawni budowniczowie Rzymu nawet nie marzyli. 
Mistrzynią w rysowaniu odważnych, nieregularnych linii jest prawdopodobnie najbardziej znana kobieta-architekt, Zaha Hadid. Właśnie jej władze Rzymu powierzyły pod koniec lat 90. zaprojektowanie nowej wizytówki miasta przepełnionego ikonami dawnej architektury. Prace nad nowym Muzeum Sztuki XXI wieku, z włoska zwanego Museo nazionale delle arti del XXI secolo, w skrócie MAXXI, rozpoczęły się w 1999 roku, a zakończyły... w 2009 roku (muzeum otwarto w kwietniu 2010 roku). Jak wiadomo Włochom nigdy się nie spieszy ;)

MAXXI położone jest w północnej dzielnicy Rzymu, Flaminia, w bliskiej odległości od takich klasyków XX-wiecznej architektury jak Pallazetto dello Sport projektu Pier Luigi Nerviego, czy Parco della Musica zaprojektowanego przez Renzo Piano.
W takim otoczeniu budynek Zahy Hadid musiał się wyróżnić w myśl zasady wyróżnij się lub zgiń. No bo o czym tak naprawdę zdecydował sukces takich muzeów jak nowojorski Guggenheim czy londyńskie Tate Modern jeśli nie wyjątkowa architektura przyciągająca turystów z całego świata? 
Na początku muszę powiedzieć, że nie jestem fanem projektów Zahy Hadid, często są one po prostu efekciarskie, nierzadko ocierają się o kicz (projekt Lillium Towers w Warszawie, na szczęście zarzucony). 
Jednak tutaj, dzięki dobremu wpasowaniu do otoczenia (od ulicy nie zobaczymy jej w pełni) i świetnym materiałom (tytułowy beton) realizacja robi piorunujące wrażenie. 

Żeby podziwiać dzieło Hadid musimy wpierw wejść na dziedziniec (podwórko?), które niestety jest zamknięte po godzinach pracy muzeum. Zapewne chodzi tu o ochronę muzeum i dbałość o przestrzeń "publiczną" wokół, jednak dla takiego fotografa-turysty jak ja, niemożność wejścia tam kiedy się chce (kiedy jest dobre światło!) jest problemem. Ale po dłuższej chwili oczekiwania rano na otwarcie bram w końcu udało się zobaczyć to cudo.



Elementem, który gra tu najlepiej jest ten niesamowity nawis ze szkłem refleksyjnym. Wiem, że jest to motyw, który Hadid kopiuje teraz do swoich kolejnych realizacji (nowy kampus Uniwersytetu Wiedeńskiego), jednak tutaj poprzez zastosowanie prostych (nie prostackich!) materiałów robi on bardzo dobre wrażenie.

Surowy materiał pozwala nam skupić się w pełni na formie budynku. Do czego można go porównać? Ano do nowojorskiego Guggenheima, tylko... rozwiniętego.  MAXXI składa się z wielu "pasów" nałożonych na siebie, powykrzywianych w różnych kierunkach. Widać to nie tylko z zewnątrz, gdzie gra światła i cieni na betonie powoduje niesamowite efekty, ale również w środku.

Wchodząc do środka od razu uderza nas nieregularność budynku, w którym klatki schodowe, korytarze, czy nawet lampy sprawiają wrażenie chaotycznie porozrzucanych w trójwymiarowej przestrzeni.
Będąc w Rzymie wygospodarujcie sobie trochę czasu pomiędzy zwiedzaniem Watykanu czy Koloseum na odwiedzenie MAXXI. Nawet jeśli nie interesuje was sztuka współczesna, to po prostu warto sobie usiąść pod MAXXI i podziwiać kunszt Zahy Hadid i nie mniej ważnych, współczesnych budowniczych.
          

A dlaczego najlepszy budynek na świecie?
Zaha Hadid i jej MAXXI w 2009 roku wygrała najbardziej prestiżowy konkurs architektoniczny, czyli World Architecture Festival. W opini krytyków architektury opinie są zgodne, jest to budynek wybitny. Jakie są wasze odczucia?

Po więcej zdjęć MAXXI zapraszam do mojego albumu na flickrze: KLIK


niedziela, 7 września 2014

Początek, czyli o betonie słów kilka

Kiedyś musi być ten pierwszy post...
Na początku chciałbym się przywitać i napisać kilka słów o mnie.
Część z was może mnie kojarzyć z największego forum architektonicznego na świecie jakim jest skyscrapercity. Prowadzę tam sporo wątków zdjęciowych. Znajdziecie mnie też na flickrze, gdzie moje zdjęcia obejrzało już ponad 1,5mln osób, jak i na FB możecie również śledzić moje działania, ale wiadomo jak to z tymi social media.
Dobra, tyle o mnie, w końcu tak jak pisałem, tutaj główną rolę ma grać architektura. 
Od razu też zastrzegam że nie mam żadnego wykształcenia architektonicznego bądź artystycznego, ale patrząc na niektóre "dzieła" wokół nas to zastanawiam się czy architekci takowe posiadają...

A dlaczego beton? A czemu nie? 


Długo się zastanawiałem jaki budynek pokazać na samym początku. Postanowiłem zacząć od budowli która zainspirowała nazwę bloga. Czyli od budynku z betonu. 
Nie wspomniałem że mieszkam we Wrocławiu. Więc jak beton i Wrocław to musi to być... zintegrowany węzeł przesiadkowy przy Stadionie Miejskim!
Niespodzianka?
Niekoniecznie.

Tylko cztery polskie realizacje dotarły do tzw. short list najważniejszej europejskiej nagrody architektonicznej im. Miesa van der Rohe. W 2013 roku ten zaszczyt dostąpiły aż dwie polskie pracownie - HS99 z Koszalina za katowicką CiNIBA (o niej w swoim czasie) i właśnie Maćków Pracownia Projektowa z Wrocławia za ten unikalny betonowy węzeł.

Projektanta już znamy, lokalizację też. Pozostał czas budowy. 
Węzeł powstał po to aby obsłużyć ponad 40 tysięczny Stadion Miejski, wybudowany na Euro 2012. Węzeł został zbudowany w latach 2010-2011, ale prace projektowe ruszyły już w 2008 roku. Chrzest bojowy przeszedł oczywiście w czerwcu 2012 roku, gdy we Wrocławiu odbywały się mecze Mistrzostw Europy w kopanej. I przeszedł ten test bardzo dobrze. 

Kilka słów o architekturze samego węzła. Jest to lekka (!), betonowa (!!) konstrukcja dwupoziomowa składająca się z peronów kolejowych na poziomie ziemi i wyniesionego torowiska tramwajowego. Cały węzeł jest zadaszony (betonem oczywiście), z otwartym widokiem na Stadion Miejski i szeroką, iluminowaną, rampą w kierunku wejścia na stadion.
Pozwólcie że pomogę sobie w opisie zdjęciem z powietrza.


Jednak zwykli ludzie tak nie zobaczą tego cudeńka, więc przejdźmy do klasycznych ujęć.


Beton może wyglądać lekko i przyjemnie! Jednak dopiero z bliska ta odkrywamy pełnie formy.


Jak widać dach górnego poziomu z tramwajami nie jest symetryczny. Tylko część w kierunku centrum Wrocławia jest w pełni zadaszona, a peron z którego tramwaje odjeżdzają na peryferyjną Leśnicę praktycznie jest pozbawiony ochrony. Dlaczego zdecydowano się na takie rozwiązanie? Moim zdaniem powód jest prosty - ilość ludzi korzystająca z danych peronów. Liczba osób podróżujących do centrum miasta będzie zawsze większa niż tych odjeżdzających na dalekie osiedle. Tym bardziej że ten węzeł zlokalizowany jest trochę pośrodku niczego. Głównym generatorem ruchu zawsze będzie tu Stadion i wydarzenia odbywające się na jego terenie.
Jednak dzięki takiemu rozwiązaniu otrzymujemy piękny widok na wrocławską arenę.

Zostańmy jeszcze chwilkę na peronach górnych i na to zdjęcie:

Co nam tu nie pasuje? Słupy trakcyjne! Niestety, nie wiem czy to nasze przepisy, czy jednak oszczędności (pozorne?) inwestora (magistratu), ale moim zdaniem można było spokojnie sieć trakcyjną podczepić do tego świetnego dachu. Wtedy mielibyśmy w pełni czystą formę.

Zejdźmy na dół, na teren kolejowy. Tutaj nie mogło oczywiście zabraknąć różowych płyt na krawędziach peronów, ale i tak jak na standardy kolejowe przystanek ten wyróżnia się zdecydowanie na plus. 
Słyszałem wielokrotnie opinie o bezsensowności tego węzła akurat w tym miejscu. "Nikt z niego nie korzysta", "pociągi tylko tracą czas" itp. Jednak za każdym razem jak tam byłem robić zdjęcia to ktoś wchodził bądź wychodził z pociągu akurat na tej stacji. Czyli zapotrzebowanie jest. Oby tylko pociągi były częsciej wykorzystywane przy różnorakich wydarzeniach na stadionie. Tylko kiedy są tam aż takie potoki ludzi aby tramwaje nie wystarczyły...



Wszystkie zdjęcia Zintegrowanego Węzła Przesiadkowego Wrocław-Stadion możecie zobaczyć w albumie na flickrze - KLIK


Zachęcam Was do komentowania, dla mnie każda opinia, czy to pozytywna czy negatywna się liczy!